#auto: Kiedy widzicie polisę towarzystwa #Compensa - od razu wzywajcie Policję.
W marcu taksówkarz przejechał się po naszym samochodzie. Szkoda nieduża, ale naprawić trzeba.
Taksówkarz, owszem, miły, oświadczenie spisane. Żona nie ma w tych sprawach doświadczenia, paru danych brakowało - taksówkarz podał je przez telefon i wszystko cacy.
Następnego dnia zjawiliśmy się w siedzibie Compensy, zgłosiliśmy szkodę pisemnie, od razu załatwili rzeczoznawcę - wszystko szybko i sprawnie.
Szkodę naprawiliśmy bezgotówkowo i niby spokój.
Schody zaczęły się potem - dostaliśmy list z Compensy, że nie mają oświadczenia sprawcy i nie mają podstaw do wypłaty odszkodowania. Oświadczenie wzięli podczas wizyty, jako potwierdzenie dostaliśmy kopię zgłoszenia z pieczątką. Co ważne - w takim potwierdzeniu nie jest wpisane, że wzięli oświadczenie sprawcy.
Co więcej, po krótkiej wymianie maili, dowiedzieliśmy się, że mogliby po prostu zapytać sprawcę, ale nie mają z nim kontaktu. Ze swoim własnym klientem. Ale jakbyśmy znaleźli jego numer, to oni się ze swoim klientem skontaktują i sobie potwierdzą. Cóż, trochę mi to zajęło, ale wykopałem z komórki właściwy numer (na szczęście wysłałem na ten numer SMS - inaczej bym go nie zidentyfikował) i przekazałem go Compensie.
Po czym dostaliśmy kolejny list, że nie mają oświadczenia i nie mają podstaw do wypłaty odszkodowania.
Do tej pory (parę dni temu minęło pół roku od stłuczki) nie są w stanie ani znaleźć zostawionego w siedzibie firmy oświadczenia, ani skontaktować się z własnym klientem. W związku z powyższym - następnym razem, jak zobaczę u sprawcy polisę Compensy - od razu wzywam Policję, do czego też wszystkich namawiam. Niezależnie od tego, czy ze strony Compensy jest to bałagan, czy zła wola - zapewnijcie sobie oficjalne potwierdzenie, że to ich klient jest sprawcą. Chyba że lubicie się denerwować...